Witajcie...
Dzisiaj rozpocznę trochę pesymistycznie. Może ze względu na dzień, może okoliczności i wydarzenia - sama nie wiem.
Powiedzcie proszę... czy zdarzyło Wam się kiedykolwiek zwątpić w drugiego człowieka? W jego dobroć, przyjaźń, miłość?
Rozmyślam sobie dzisiaj o ludziach, których spotykamy na naszej drodze. Codziennie każdy z nas doświadcza "czegoś nowego" w kontakcie z drugim człowiekiem. Jakże bogate idą za tym doświadczenia - pozytywne, ale także negatywne. I tak sobie myślę - jaką korzyść ma człowiek z krzywdzenia swego bliźniego?! Co mu daje cierpienie innych, ranienie ich (a przecież często rani się z premedytacją, złością, pełną świadomością).
Nasze życie jest tak kruche, delikatne i krótkie... Dlaczego tracimy czas na to, co niepotrzebne, bez znaczenia?
Wczoraj odeszła wspaniała osoba, nauczycielka pracująca w sąsiedniej szkole. Młoda, pełna życia - gotowa do walki o swoje życie... Najtrudniejsze jest chyba to, kiedy odchodzą ludzie mający taką wolę i chęć do życia. Nie potrafię zrozumieć a tym bardziej wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Jedno wiem - to dla nas piękny przykład, by żyć najlepiej i najpiękniej jak potrafimy, nie marnując ani jednej chwili; żyjąc pełnią życia i zwracając uwagę na to, co w życiu ma największe znaczenie.
"Żyj
najlepiej jak możesz, myśl najlepiej jak umiesz, czyń najlepiej jak potrafisz
DZISIAJ...
Dzisiaj,
bowiem szybko stanie się jutrem...
a
jutro szybko stanie się wiecznością"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz