niedziela, 30 czerwca 2013

Jej... ale dzisiaj było mi ciężko się podnieść z łóżka. Żeby nie Faustyny poranna pobudka i cichutki głosik "chcę pić" zapewne leniuchowałabym dłużej. 
Minęła biwakowa noc. Ostatecznie było mnóstwo śmiechu i skończyło się na spaniu w naszym salonie. Kilka minut po pierwszej dzieci postanowiły się przenieść do domu, więc biwak naprawdę okazał się totalnym szaleństwem :)
Teraz jeszcze szaleją na podwórku a ja piekę dla nich babeczki. Jeżeli macie ochotę jeszcze do nas zajrzeć to zapraszam na poranne słodkości przy kawie (zwłaszcza tych, co wczoraj dali plamę ;)
Mam nadzieję, że z częścią czytelników tego bloga spotkam się dzisiaj na festynie. 
Pozdrawiam Was serdecznie życząc naprawdę słonecznej niedzieli.
Oczywiście nie zapominam o złotej myśli na dziś...

„Jeśli dys­po­nujesz cza­sem dla bliźniego, nig­dy nie spoglądaj na zegarek.”

Już północ a u nas nadal biwakowe szaleństwo. Dzieci ciągle biegają, ognisko nadal płonie i troszkę zimno doskwiera. Ale co tam... nic nie jest straszne dla dzieci, które rozpoczynają wakacje. Tym bardziej cieszymy się, że rozpoczynają je w naszym towarzystwie :)
Nasza Wercia też postanowiła rozpocząć wakacje poza domem i pojechała spać do swojej cioci. Faustyna słodko już drzemie a ja właśnie skończyłam pisać program półkolonii. W sumie umieścić go na blogu nie mogę - bo co by to była za niespodzianka, ale obiecuję, że zrobię to tuż po półkoloniach. No chyba, że ktoś bardzo chce "już" bo może mu się przydać - w takim razie piszcie to prześlę na maila. 
Jutro witamy lato z Długosiodłem (taki nasz coroczny festyn) a mój mąż aktywnie się w niego angażuje, bo poprowadzi zumbę. Tak więc wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam na godz. 17.10 na stadion leśny w Długosiodle. Będzie się działo :)
A teraz już idę spać - wypadałoby się chociaż raz wcześniej położyć - choć dzisiaj to już raczej "wcześnie" nie jest ;)

sobota, 29 czerwca 2013

W oczekiwaniu na ...

Dzień dobry :)

Jak tam u Was po nocy? U mnie wspaniale. Obudziłam się i stwierdziłam, że... nie musiałam rano wstać, bo są WAKACJE :) 
Zapewne jeszcze długo będę do tego nawiązywała z wielką radością.

U nas wielkie przygotowania do corocznego biwaku na zakończenie roku szkolnego. Mój mąż czyni przygotowania przed domem a my z Faustyną doprowadzamy dom do porządku sprzed 10 miesięcy :) 

Dzisiaj u nas także wielkie święto - imieniny Pawła :) Wspólna poranna kawa i kawałek ciasta - zaliczone. Ale cały dzień przed nami, który zapewne będzie cudowny!

Wszystkim Pawłom (i tobie Łukaszu ;) ślę gorące i płynące z serca życzenia...

Życzę Wam...
...spokojnego snu
i radosnego przebudzenia;
...abyście czasami mogli sobie pozwolić na to,
czego od dawna pragnęliście,
a nie tylko na to, co musi Wam wystarczyć;
...tylu dobrych wspomnień, abyście dzięki nim
mogli przetrwać złe chwile;
...wiosny - tego zachwytu,
który ciągle przerasta Wasze oczekiwania;
...abyście zawsze byli komuś potrzebni;
...tej radości, gdy czyjaś twarz
rozjaśnia się na Wasz widok,
albo gdy dostrzegacie ukochana osobę
na końcu peronu;
...radości myślenia, ostrości spojrzenia,
triumfu zrozumienia
i satysfakcji tworzenia...
...abyście znaleźli szczęście,
którego szukacie...

piątek, 28 czerwca 2013

"Trzy­maj się z da­la od ludzi, którzy próbują pom­niej­szać Two­je am­bicje. Ma­li ludzie zaw­sze tak ro­bią, a nap­rawdę wiel­cy spra­wiają, że czu­jesz, że i Ty możesz być wielki"

Witam Was z kubkiem kawy w ręku z refleksyjnym nastrojem w tle :)
Skończyłam czytać dzisiaj przepiękną książkę... mądrą, przeszywającą do głębi, wartościową - jak żadna inna przeze mnie przeczytana. Wprowadziła mnie w nastrój, który dokładnie nawet ciężko określić. Pomyślałam sobie, że cieszę się ze zmiany mojego nastawienia do pewnych "ważnych" i "trudnych" rzeczy. Kiedyś potrafiłam w jednej chwili wszystko ocenić, nie zastanawiając się głębiej nad przyczynami różnych stanów rzeczy. Od jakiegoś czasu to się zmienia. Zanim ocenię po pozorach - zastanowię się kilka razy (co nie oznacza, że nie zdarza mi się jeszcze popełniać błędów). 
Czasami tak łatwo przychodzi nam ocenianie innych: ich wyborów, decyzji, całego życia. Zdarza się, że wybory, przed którymi stajemy naprawdę nie należą do najłatwiejszych, wiążą się z konkretnymi konsekwencjami - czasami żaden wybór nie wydaje nam się dobry - każdy może nieść ze sobą cierpienie.
I tu chyba niezbędny okazuje się przyjaciel - Ktoś, kto stoi z boku i chłodnym okiem potrafi spojrzeć na to, na co my w taki sposób patrzeć nie potrafimy. Dobry i zaufany przyjaciel okazuje się być skarbem, podarunkiem Nieba. 
To szczęście, że przynajmniej tyle od nas zależy - dobór ludzi, którzy mogą być blisko nas. Omijamy tych, którzy próbują pomniejszać nasze ambicje, którzy podcinają nam skrzydła, przy których nie potrafimy stanąć na nogi - bo tylko czekają na nasze potknięcia a niejednokrotnie rzucają nam belki pod stopy. Mali ludzie zawsze będą tak robić... Szukajmy ludzi wielkich... Tak naprawdę wystarczy jedna wielka osoba przy naszym boku - taka, dzięki której poczujemy, że możemy wszystko... że także możemy być wielcy!

Cóż moi drodzy... Zaczynamy piękny czas :) WAKACJE!!!
Nie mogę uwierzyć, że dwa miesiące będziemy odpoczywać, spędzać czas z książką w ręku zachwycając się pięknem świata. Hm... Czujecie to?
Po zakończeniu roku nasz salon usłany jest pięknymi, pachnącymi kwiatami. Znalazły się wśród nich moje ulubione - słoneczniki :)
Uczniowie wspaniali - cudownie było patrzeć na ich uśmiechnięte twarze spragnione odpoczynku. Oczywiście jutro tradycyjnie zapraszamy na podwórkowy biwak pod namiotem. Mam nadzieję, że będzie to okazja do wspomnień związanych z mijającym rokiem szkolnym oraz świetnej zabawy. 
Myślę, że będzie super. 
Życząc Wam spokojnej nocy wracam do swojej nocnej pracy - hm... piszę program półkolonii. Jeszcze tylko opiszę 7 dni i zakończę twórczą pracę :) Gorąco pozdrawiam...

czwartek, 27 czerwca 2013

"Prawdziwa miłość zawsze milczy: wyrazem prawdy są czyny, nie słowa"

WITAJCIE!!! :)

Kolejny raz piszę z przerwą i tłumaczę taki stan rzeczy brakiem czasu. Po przemyśleniu stwierdzę jednak, że to żadne wytłumaczenie... Wiele rzeczy tłumaczy się brakiem czasu, ale tak naprawdę to chyba jest kiepska organizacja życia. Piszę to z pełną świadomością i w odniesieniu do wielu spraw. Jeżeli nie potrafimy w całym tym chorym, współczesnym zabieganiu zatrzymać się i zająć tym, co naprawdę w naszym życiu ma sens i co naprawdę jest ważne to... (i tu każdy powinien poczynić refleksję - co w takim razie?).
Jestem już w domu, ale za chwilę muszę wrócić do szkoły - zostawiłam jeszcze wiele rzeczy do załatwienia na "potem", bo spieszyłam się do Faustyny. W szkole istna gonitwa związana z końcem roku szkolnego. Ale cieszę się tym czasem... już jutro WAKACJE :)
Trochę mi szkoda - jak każdego roku - tęsknota za uczniami będzie mi zapewne doskwierać, ale myślę, że w ciągu tych dwóch miesięcy będzie wiele okazji do spotkań. Póki co, odpoczynek zarówno im, jak i mi jest baaaaardzo potrzebny.

Co do złotej myśli... jedno zdanie - nic nie jest tak ważne i wartościowe, jak nasze uczynki - nie słowa. Tylko one ukazują, co jest prawdziwe...

wtorek, 25 czerwca 2013

"Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc odwiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le po­myślne wiat­ry. 
Podróżuj, śnij, odkrywaj".

Mark Twain

Witam Was w ten burzowy wieczór :)
Właśnie przyjechałam od Ani ze spotkania przy wieczornej kawce. Może ktoś pomyśli, że to szczyt głupoty - jechać na kawę o 22.00, w burzę i nocną ulewę... Być może tak jest! A może to istne szaleństwo, pełen spontan, który tak uwielbiam... Nie wiem, ale wiem :) że było warto... Bo zawsze warto jest zrobić coś szalonego dla ważnej osoby.

Cały dzisiejszy dzień to istna szkolna gonitwa pełna mozolnej pracy. Zajęcia, wypisywanie świadectw, dokumentów itp. Ale jeszcze tylko dwa dni... Dwa dni do wakacji na które tak czekam z utęsknieniem. 
Złota myśl... fascynująca. Przynajmniej dla mnie...
Tak naprawdę to uwielbiam wyszukiwać piękne, mądre przesłania. Kiedy je czytam napawają mnie pozytywnym myśleniem, sprawiają, że zaczynam inaczej patrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość. Mam nadzieję, że wam też dają wiele radości i siły do codziennej walki o dobro, prawdę i piękno.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

"Jeśli zauważasz, że znajdujesz się po stronie większości, czas, byś się zatrzymał i zastanowił"

O rety...
Niesamowite, bo wiecie przecież nad czym w dniu wczorajszym rozmyślałam... Piękna myśl Marka Twaina podbudowała mnie ogromnie (po tym wczorajszym moim smęceniu). 
Na chwilę usiadłam przed komputerem - poniedziałek to jeden z tych dni kiedy wracam wcześniej ze szkoły. I przez "przypadek" natknęłam się na jego cytat. Jest super... 
Chyba jednak nie jest ze mną aż tak źle, bo jestem w mniejszości :) do tej pory nie umiałam się z tego cieszyć, ale po przeczytaniu tej złotej myśli i chwili zastanowienia stwierdzam, że dopóki w tej mniejszości będę - wszystko jest ze mną ok. ;) (Aniu, budujące - prawda?).

"W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca"

Warto walczyć o to, co ważne i piękne w naszym życiu. Walczyć do samego końca - nawet wówczas, gdy wydaje nam się, że walka jest przegrana. Czasami w najmniej spodziewanym momencie wychodzi słońce...
Czy wy też macie czasami wszystkiego dosyć? Macie ochotę poddać się bez walki? 
Wczorajszy wieczór przyniósł ze sobą trochę pesymizmu... Ostatnio przeżywam ogólnie trudny czas, jeśli chodzi o moje życie zawodowe. Nie chodzi o to, że "coś" szczególnego się dzieje - może właśnie chodzi o to, że chciałabym aby się działo - a tu nic... :(
Czasami czuję, że nie wykorzystuję wszystkich pokładów energii, które w sobie mam... Że do końca nie spełniam się w pracy... Przez chwilę zastanawiałam się też czy jestem na właściwym miejscu, ale cóż innego mogłabym robić jak nie uczyć dzieci... Nie mam pojęcia. To było zawsze moje marzenie, które stało się rzeczywistością.
Dzisiaj kolega mi uświadomił, że robię problem z niczego... że powinnam cieszyć się, że mam pracę i robić wszystko, aby się w niej realizować. I na 100% ma rację. Cieszy mnie jednak moja świadomość własnego żywiołu, pokładów energii i tego, że nie jest wykorzystywana w 100%. Tak na marginesie... zastanawiam się nad młodymi pedagogami... Niestety, coraz częściej daje się zauważyć, że są tacy bez energii, chęci do robienia "wielkich rzeczy"... Nie chcę uogólniać, że wszyscy tacy są, ale żal mi takich ludzi... Bo czy ich praca jest pasją?! Można polemizować. Kiedy rozmawiam z ludźmi na szkoleniach okazuje się, że w szkołach da się pracować z kilkoma osobami - najwyżej pięcioma. Pozostali... Hm... No właśnie - to osoby, które oprócz tego, że niewiele robią to jeszcze utrudniają życie tym, którzy chcą działać, których pasją jest owe działanie. I co z takim fantem zrobić? Chyba to od nas niezależne... Niestety :(
Rety, ale nocne smęcenie... 
Obiecuję przez wakacje naładować akumulatory... 
Wiem, że najważniejsi są pozytywni ludzie, których przy sobie mamy. A mamy... :) tym trzeba się cieszyć i od nich czerpać siły. Razem możemy "góry przenosić". 
Optymistycznym (tym razem) akcentem :) kończę życząc Wam pięknej i spokojnej nocy...


sobota, 22 czerwca 2013

"Nie potrafisz żyć bez człowieka, który Cię lubi,
dla którego jesteś wart wielu zachodów, który dzieli z Tobą radość i ból, w sercu którego masz zapewnione trwałe miejsce. Bez człowieka, któremu możesz zaufać; człowieka, który się o Ciebie troszczy, człowieka, u którego jesteś zawsze serdecznie witany".
 Phil Bosmans

Chyba rzeczywiście tak jest, że nie potrafimy bez takiego człowieka przy swoim boku żyć (a jeżeli nawet potrafimy, to nigdy nie będziemy w stanie powiedzieć, że jesteśmy naprawdę szczęśliwi). Człowiek nie jest bezludną wyspą... Jest stworzony po to, by kochać i być kochanym. Aby mógł tak naprawdę się realizować, cieszyć każdą chwilą - powinien mieć u swego boku prawdziwego przyjaciela, tego, który będzie przeżywał z nim wszystkie radości i trudy życia...
Macie kogoś takiego? Ufam, że każdy z nas ma...

Taką oto myślą rozpoczęłam to nocne zdawanie raportu z mojego sobotniego dnia. Od samego rana był bardzo pracowity - no i oczywiście nie obyło się bez niespodzianek. Rano, wyjeżdżając na zajęcia do szkoły złapałam gumę... Istna masakra, bowiem właśnie w dniu dzisiejszym samochody były nam bardzo potrzebne. Niestety, tak to już bywa, że "niespodzianki" mogą próbować zepsuć nam dzień, który miał być wyjątkowo udany... Cóż - chyba nic na to nie poradzimy.
Na zajęcia "Akademii Przyszłości" przyszło niewiele osób, jednak cel zrealizowałam :) Przyniosłam dzieciom naprawdę niesamowitą grę - polecam wszystkim nauczycielom i wychowawcom. Jest to gra "Belfedar" do kupienia w księgarni "Civitas" (http://www.civitas.com.pl). Gra rewelacyjna przede wszystkim dlatego, że służy pomocą w integrowaniu grupy, pokonywaniu uprzedzeń co do ludzi, uczy współpracy i zaangażowania - naprawdę super! Dzieci były zachwycone a jeżeli one, to ja także :)
Prosto z zajęć ruszyłam do centrum Długosiodła na nasze warsztaty otwarte "Czerwiec aktywnych społeczności" - podziel się pasją. Było wspaniale - mój żywioł. Dużo uśmiechniętych dzieci dla których warto się poświęcać siedząc 6 godzin w upale i malując im twarzyczki. Naprawdę dużo się działo - warsztaty, tańce, konkursy... Istne szaleństwo. Przyjechaliśmy padnięci, ale bardzo szczęśliwi. 
Wieczorkiem, po krótkim odpoczynku pojechaliśmy do mojej mamy na imieniny. Najedliśmy się do syta i powróćiliśmy do naszego domku. 
Faustynka już śpi, Weroniczka też usypia. Ja jeszcze dokończyłam projekt, który napisałam z myślą o wolontariuszach. Jutro ostatni dzień na złożenie wniosku :) Teraz już chyba idę spać... Czas w końcu odpocząć :)
Ściskam Was i pozdrawiam życząc spokojnej nocy i bardzo słodkich snów. Dobranoc... 

piątek, 21 czerwca 2013

Witajcie po bardzo długiej przerwie. Rety... Jak dzisiaj zobaczyłam kiedy ostatni raz pisałam, to normalnie... MASAKRA :) 
Wybaczcie, ale jest to spowodowane tylko i wyłącznie tym, że tydzień był koszmarnie męczący, pełen naprawdę ogromu pracy i nieustannie zlecanych zadań. 
Ale spoko - już tylko tydzień dzieli nas od wakacji :) (może tydzień równie pracowity, a nawet bardziej, ale nie szkodzi... WAKACJE to rekompensata wszystkich tych wysiłków i trudności). 
Zastanawiam się czym się z Wami podzielić i o czym napisać, tyle tego wszystkiego... więc może od początku...
Tydzień obfitował w różnorakie wydarzenia i atrakcje. W środę ukończyliśmy szkolenie "Ucz zdalnie" (trwało przez osiem tygodni - każda środa zajęta przez 4 godziny). Czasami nie było łatwo, ale wiedza, którą nabyliśmy jest naprawdę "do wykorzystania" w najbliższym czasie... Oczywiście wymaga to od nas zaangażowania i determinacji... ale cóż to dla nas jest ;)
Po szkoleniu świętowaliśmy jego ukończenie. Zrobiliśmy grilla, zaprosiliśmy prowadzącą i spędziliśmy naprawdę bardzo miły wieczór. Nie pomyśleliśmy jednak, że na drugi dzień będzie trzeba się podnieść z łóżka i pójść do szkoły. Zatem pomijając ten drobny szczegół, było naprawdę super. 
Gdzieś w międzyczasie przewijała się sterta dokumentów, które należy przygotować z okazji zakończenia roku szkolnego - dłuuuugie wieczory, nocna praca i istny maraton żeby zdążyć ze wszystkim. Ale udaje nam się robić wszystko w miarę na bieżąco, co w naszym przypadku jest naprawdę wyczynem :)
I tak po wielu ciężkich, mozolnych dniach nastał piątek a z nim nowe wrażenia :)
Otóż po raz pierwszy w naszej szkole, właśnie w dniu dzisiejszym uczniowie mogli sami w demokratycznych wyborach wybrać swojego opiekuna samorządu uczniowskiego z którym chcą współpracować w nowym roku szkolnym. Ku mojemu zaskoczeniu i zdziwieniu wybrali... m.in. mnie :) Nie będę ukrywała, że było to bardzo miłe... poczułam się doceniona przez dzieci i szczęśliwa, że obdarzają mnie zaufaniem, że powierzają mi rok szkolnej, samorządowej pracy ufając, że spełnię ich oczekiwania i zrealizuję planowane inicjatywy. Wspaniałe uczucie, ale... No właśnie - jest to "ale"... Miałam nadzieję, że jak już zostanę tym opiekunem to chociaż z Anią albo Pawłem. Niestety, tak się nie stało i nad tym ubolewam najbardziej. Ale cóż... trzeba się cieszyć tym, co jest i nie narzekać. Postaram się nie zawieść zaufania dzieci i naprawdę ostro wziąć się do pracy w nowym roku szkolnym :)
Po takim dniu pełnym wrażeń wyruszyłam jeszcze na spotkanie katechetów do Ostrowi Mazowieckiej. I jeszcze na zakończenie dnia - walne spotkanie Stowarzyszenia w pubie. 
Tyle dzisiaj się działo...
U mnie wszyscy już śpią. Ja też się chyba kładę, bo jutro znowu kolejny, męczący dzień. Rano o 8.00 mam zajęcia w szkole a później warsztaty otwarte w centrum Długosiodła na które wszystkich miejscowych (i nie tylko) serdecznie zapraszam (od 10.00 do 15.00). Zapewniam, że będzie się działo... warsztaty z rękodzieła artystycznego, zumba fitness, bębny afrykańskie, akademia sportów dziwnych itp. ... a teraz życzę Wam już naprawdę spokojnej nocy :)

Oczywiście pozostawiam Was z przepiękną myślą (tak na dobry początek dnia, który nastąpi za 22 minuty). 


"Pociecha jest balsamem na głęboką ranę. Jest oazą w bezkresnej pustyni. Pociecha jest jak łagodząca dłoń na twojej skroni. Pociecha jest niczym bliska, przyjazna twarz. To obecność kogoś, kto rozumie twoje łzy, przysłuchuje się twojemu utrudzonemu sercu, w smutku i nieszczęściu pozostaje przy tobie i pomaga dojrzeć parę gwiazd".

poniedziałek, 17 czerwca 2013

"Dzień, w którym się nie śmiałeś, jest dniem straconym"

Ufam, że dzisiejszy dzień nie był dla Was dniem straconym.
Dla mnie nie... - starałam się uśmiechać jak najwięcej, o tak... :):):):):):)
Otwarcie Orlika mamy już za sobą, ale jestem tak padnięta, że za chwilkę kładę się spać. Oczywiście mam jeszcze ogrom rzeczy do zrobienia, jednak dzisiaj sobie daruję. Myślę, że nic się nie stanie jak w końcu się wyśpię, odpocznę, zrelaksuję. Tego mi trzeba najbardziej.
Dzień ogólnie można zaliczyć do udanych, chociaż bardzo pracowitych. Lubię taki czas, kiedy coś się odbywa, co kosztowało nas wiele wysiłku.Odchodzi stres a przychodzi poczucie dobrze wypełnionego obowiązku.
Oceny też już wystawione... Tak jak pisałam, nie lubię tego momentu, ale jestem "po" i bardzo się z tego cieszę. Teraz już tylko oczekiwanie rady, wypisywanie świadectw i... i... WAKACJE :)
Pozdrawiam Was serdecznie życząc uśmiechu :) aby wasz jutrzejszy dzień nie był dniem straconym...

niedziela, 16 czerwca 2013

I kolejny weekend za nami... Nie wiem jak Wam, ale mi przemknął w błyskawicznym tempie... 
Niewiele udało mi się zrobić ponieważ tym razem leniuchowanie wzięło górę. Odpoczywałam, spędzałam czas z rodziną, czytałam swoją książkę (naprawdę była pokryta stertą kurzu). Ale cieszę się, że ten czas wyglądał tak, jak wyglądał :)
Odezwały się też sprawy sprzed lat, ale to może nie napawa optymizmem, więc przynajmniej na ten moment nie podlegają one opisywaniu...
Jutro długi i ciężki dzień - otwarcie Orlika o którym tak uparcie od kilku dni piszę. Do jutra także musimy wystawić oceny, więc przygotowuję się na to, że dzień wcale nie będzie taki uroczy ;) no chyba, że postawię same piątki :)
W międzyczasie tworzę kolejny projekt z myślą o wolontariuszkach. To nasz wspólny pomysł... Został tydzień do złożenia wniosku, więc tak naprawdę w ciągu najbliższych dwóch dni muszę go skończyć. Projekt dotyczy promowania wolontariatu w naszej gminie i nosi nazwę "Czas na Ciebie - podaruj siebie". Jak już go skończę to zaproszę Was do udziału w nim (oczywiście na miarę możliwości ;)
A teraz pozostawiam Was życząc spokojnej nocy...

Oczywiście nie zapominam o krótkiej, nocnej refleksji... Mam nadzieję, że stanie się przydatną, kiedy wzejdzie słońce :)

"Bóg jest obec­ny w każdym człowieku, który jest ci przychyl­ny, dla które­go jes­teś wart tru­du, który z tobą idzie i po­zos­ta­je, kiedy za­pada wieczór"
Tak na dobry początek dnia... 



"Życzę ci od­wa­gi, jaką ma słońce, które codzien­nie od no­wa wschodzi nad wszelką nędzą świata.

Niektórzy po za­pad­nięciu zmro­ku już nie pot­ra­fią uwie­rzyć w słońce. Bra­kuje im tej od­ro­biny cier­pli­wości, aby docze­kać nad­chodzące­go po­ran­ka. Kiedy prze­bywasz w ciem­nościach, spójrz w górę. Tam cze­ka na ciebie słońce.

Ono nie omi­ja ni­kogo. Ciebie też nie omi­nie,
Jeśli nie scho­wasz się w cień. Z każdym dob­rym człowiekiem, który za­mie­szku­je ziemię, wschodzi ja­kieś słońce".

sobota, 15 czerwca 2013

Piękny wieczór, prawda? Co tam u Was?
My grillujemy i cieszymy się czasem wolnym od pracy. Kolejny już raz dodam tylko, że cudownie jest nic nie robić (ale tylko czasami :) 
Nie uwierzycie, co dzisiaj wymyśliliśmy z naszymi uczniami... 
Istny spontan, szaleństwo :) Otóż dzisiaj nastąpił ciąg dalszy filmowej przygody... z małą zmianą miejsca - Warszawa (to był cel podróży). Udało się... Mój mąż z czteroosobową uczniowską drużyną pojechał dzisiaj na Starówkę i pod Pałac Kultury, żeby kontynuować nasze wyrąbane w kosmos pomysły... :) SZOK!!! Oczywiście wszystko poszło super. Bezpiecznie wyjechali i powrócili do domu bogatsi o nowe doświadczenia, przeżycia. Dziewczynki z trzeciej klasy szkoły podstawowej miały możliwość stanąć wśród tłumów obcych ludzi i najnormalniej w świecie zatańczyć :) niesamowita przygoda... Tak się tym wszystkim cieszę (zresztą, nieustannie to powtarzam, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żebym powtórzyła to kolejny raz). Czasami sobie myślę, że tak jak w dzisiejszej myśli dnia - trzeba łapać chwilę, obejmować ją i cieszyć się tym, co aktualnie się dzieje, bo być może już nie da się tego powtórzyć... Tak też jest z kręceniem naszego filmu... Ta chwila jest niesamowita i wspaniałe jest to, że możemy ją uchwycić i ocalić od zapomnienia. 
To tyle z mojego "dziś". 
Dzień był naprawdę super, taki spokojny i pełen odpoczynku. Wieczór też się tak zapowiada, a raczej już chyba noc. 
Życzę Wam spokojnej nocki, bogatej w przepiękne sny :)

"Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla. Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro?
Wy­korzys­taj ten dzień dzi­siej­szy. Obiema ręko­ma obej­mij go. Przyj­mij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, po­wiet­rze i życie,
je­go uśmiech, płacz, i cały cud te­go dnia.
Wyjdź mu nap­rze­ciw".
 
Phil Bosmans

Dzień dobry :)
Mam nadzieję, że wszyscy wstaliście dzisiaj prawą nogą ;) Ja właśnie rozpoczynam dzień. Wstałam kilka minut przed dziewiątą, co u mnie jest naprawdę rzadkością. Razem z Faustyną zjadłyśmy śniadanie a teraz siedzę w piżamie z kubkiem kawy i do Was piszę :)
Jej... jak ja lubię taki czas odpoczynku po naprawdę trudnym i pracowitym tygodniu. Każdy dzień przybliża nas do wakacji - myślę, że już nie tylko ja wyczekuję ich z utęsknieniem. Oczywiście na dzisiaj mam wiele planów, ale chyba najważniejszy to taki, żeby trochę poodwiedzać z dzieciaczkami rodzinkę i odpocząć. Dzisiaj też planujemy grilla - mój mąż tak chce odreagować tydzień pełen zumbowych prób przed otwarciem Orlika. Właśnie w tym momencie rozpoczyna się kolejna, więc z Weroniczką ruszyli w kierunku szkoły.
A ja, cóż... w tym totalnym leniuchowaniu gorąco Was pozdrawiam życząc, aby ten dzień był dniem naprawdę wyjątkowym, abyście wyszli mu naprzeciw, obiema rękami go obejmując. Uśmiechajcie się nieustannie. Życie jest naprawdę piękne :)
  

piątek, 14 czerwca 2013

"Nig­dzie nie ku­pisz szczęścia, miłość da­je je gratis"

Tak sobie dzisiaj myślę, że rzeczywiście tylko miłość jest w stanie zapewnić nam szczęście. Nie wyobrażam sobie, że można nie kochać i być niekochanym. Chyba to niemożliwe... Myśleliście o tym kiedyś? 
Czasami świat wydaje mi się taki skomplikowany. Tak często ludziom zależy na naszym nieszczęściu, że czekają na każde nasze potknięcie i wówczas czerpią z tego radość... Nie pojmuję tego. Jesteśmy na świecie "jedną krótką chwilę" - zamiast smakować życie, my je marnujemy właśnie na nienawiść, brak miłości. No... To taka krótka refleksja :) - czasami nachodzi mnie na takie przemyślenia (może nawet dosyć często).

Co do dzisiejszego dnia - minął w pośpiesznym tempie i bardzo pracowicie. Można powiedzieć, że razem z Anią i Pawłem nie mieliśmy nawet jednej wolnej chwili. Od rana: podziękowania, dekoracja, gazetka, lekcje, spotkania z rodzicami. MASAKRA!!! 
Oczywiście znalazłyśmy tylko czas na trzy kawy (w swoim towarzystwie przeginamy z kawami - nawet mój mąż się śmieje, że przez nas wciągnął się w ten kofeinowy nałóg ;)
Do domu wróciłam kilka minut po 18. Tyle godzin spędziłam w szkole... bez dalszego komentarza :) Ale cieszę się, że wszystko udało nam się zrobić i że kolejny raz sprawdziła się moja zasada "co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro" :) My chyba już nigdy tego w sobie nie zmienimy - wszystko zostawiamy na ostatnią chwilę... Mimo wszystko z efektu jestem zadowolona. Zrobiłyśmy gazetkę o działalności naszej szkoły na poniedziałkowe otwarcie Orlika. Jak w poniedziałek zrobię jakąś fotkę, to pokażę Wam efekt naszej pracy. 
Póki co, gorąco Was pozdrawiam życząc spokojnej nocy. Ja na dzisiejszy wieczór mam bardzo ambitne plany - obiecałam sobie, że powrócę do mojej wspaniałej książki "Uwolnić Żywioł". Czuję, że najpierw porządnie ją wyczyszczę z potężnej warstwy kurzu - nie sięgałam po nią już kilka miesięcy. Nastąpiła jednak ta upragniona chwila i tylko istnieje jedno niebezpieczeństwo... że przed nią zasnę. Może nie będzie jednak tak źle...
Trzymajcie się moi drodzy. A... i jeszcze jedna świetna myśl znaleziona gdzieś "przypadkiem" (chociaż pamiętajcie, że w życiu nie ma przypadków ;)

"Cza­sami wy­daje nam się, że mie­szka w nas
dwóch różnych ludzi. Je­den, który wszys­tko dos­ko­nale czy­ni i te­go człowieka pre­zen­tu­jemy światu. Jest też i ten dru­gi, które­go się wstydzi­my, i te­go uk­ry­wamy.
W każdym człowieku is­tnieje coś ta­kiego jak wewnętrzny dy­sonans i niespójność. Każdy chciałby być dob­ry, a je­dynie do­konu­je czynów, których sam często nie rozumie.


Dlacze­go tak jest? Dla­tego, że człowiek nie jest Bo­giem, nie jest też aniołem, ani jakąś na­dis­totą, a je­dynie małym piel­grzy­mem w długiej, da­lekiej drodze swo­jego życia. Włas­ne słabości czy­nią go wy­rozu­miałym i łagod­nym w sto­sun­ku do in­nych. Ktoś, kto jest bez­kry­tyczny wo­bec sa­mego siebie, będzie twar­dy i niez­dolny wczuć się w in­nych. Nie będzie umiał ni­kogo po­cie­szyć,
do­dać od­wa­gi i wy­baczyć. Szczęście i przy­jaźń tkwią tam, gdzie ludzie są wrażli­wi,
łagod­ni i de­likat­ni w słowach i wza­jem­nych kon­taktach". 
Phil Bosmans

czwartek, 13 czerwca 2013

Witajcie ponownie :)
U mnie nadal pracowita noc... Właśnie skończyłam pisać podziękowanie dla zaproszonych gości na poniedziałkowe otwarcie Orlika. Oczywiście już dzisiaj zdążyłyśmy z Anią zgarnąć za to opiernicz (hm... długa historia, ale kto by się przejmował takimi sprawami :)
Popołudnie minęło całkiem miło - wieczorkiem odwiedziłam jeszcze swoją towarzyszkę życia :) trochę ponarzekałyśmy i od razu poczułyśmy się lepiej. Chociaż nie pisałam Wam o tym, ale ostatnio naprawdę bardzo mało narzekamy - to dosyć optymistyczne, biorąc pod uwagę nasze trudne życie i wiele przeciwności w pracy.
Znalazłam dzisiaj świetny cytat, którym oczywiście się z Wami podzielę...


"Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają wprawdzie żadnych skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich, którzy są w potrzebie.
 Wyciągają ręce i proponują swoją przyjaźń". 


 Piękny, prawda?

"Jest tylko jedno zło, to egoizm, i tylko jedno dobro, to miłość"

Witam w piękny, słoneczny popołudniowy czwartek :)
Jak tam mija Wam czas? Ja już jestem w domku i razem z Faustynką słuchamy sobie muzyczki, kolorujemy w książeczkach i cieszymy się sobą :) Wercia wybyła z domu do dziadków (dziś miodobranie, więc nie mogła przepuścić takiej okazji). 
Szkolny dzień dosyć szybko mi minął i oczywiście pracowicie. W poniedziałek mamy otwarcie Orlika, więc możecie sobie wyobrazić z czym to się wiąże i jak wygląda w te ostatnie dni "przed" nasze szkolne życie. Ale spoko - nie poddajemy się i pracujemy jak pszczółki :)
Dzisiaj przemieniłam się w totalną buntowniczkę - wiele rzeczy mnie w ostatnim czasie wkurzało, ale patrzyłam na nie z boku i chyba brakowało mi sił i odwagi, żeby stawić im czoła. Ale najnormalniej w świecie mam dosyć tego, że o wiele rzeczy zabiegam, staram się pielęgnować to, co w życiu jest dla mnie ważne. I cóż... Czasami się budzę i mam wrażenie, że tak naprawdę tylko mi zależy. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że tak często zapominamy o uczuciach innych, o tym, że niekoniecznie nasze traktowanie drugiego człowieka powinno być zależne od dobrego humoru, nastroju i ochoty. Wszystko, co nie jest pielęgnowane - umiera, usycha i przemija. I może jakieś pęknięcie nastąpiło też we mnie. Czas pokaże...
Ale nie myślę dzisiaj pesymistycznie, może bardziej z nadzieją, że to, co płytkie jest z góry spisane na straty. I oto chodzi :)
Jeszcze zapewne się odezwę i ufam, że coś mądrego wymyślę i czymś twórczym się z Wami podzielę. Trzymajcie się cieplutko - chociaż z tym raczej nie będzie problemu... ;)

środa, 12 czerwca 2013

Chodzi o to, aby mieć twórcze podejście do życia!

:) Oczywiście, że o to chodzi...

Nie uwierzycie, ale optymizm i poczucie szaleństwa dzisiaj także mnie nie opuściło... Jakoś tak fajnie się czuję mimo tego, że u mnie wcale nie jest łatwy czas. Tym bardziej staram się cieszyć... twórczo podchodząc do życia. 
Zastanawiające, skąd to wszystko się bierze?! Mam kilka refleksji, które jakoś w mojej głowie na dłużej pozostały. Myślę, że z tym moim totalnym wyluzowaniem i szaleństwem ostatnich dni przyszło też trochę życiowej mądrości (tak - przyznaję, że chyba trochę zmądrzałam w pewnych kwestiach :) ale też w niektórych... hm... jak to nazwać? :) - zapewne Ania by to odpowiednio określiła, ale nie jest paplą ;)
Dzień jak zwykle pracowity - w szkole nastał dla mnie najgorszy czas, tzn. wystawianie ocen. Tak naprawdę, to nie lubię tego robić - wiecznie rozmyślam nad tym, czy kogoś nie skrzywdzę, czy komuś nie podetnę skrzydeł, nie wpłynę negatywnie na motywację itp. Ale mus, to mus - nic na to nie poradzę. Po lekcjach - nasze 8-tygodniowe szkolenie (z którego pozostało jeszcze tylko jedno spotkanie - zamierzamy na nim świętować ukończenie szkolenia ;) 
W międzyczasie powstawały nowe, twórcze pomysły - zorganizowanie w sierpniu dnia profesjonalnego rozwoju dla naszych nauczycieli, dotyczącego ewaluacji wewnętrznej oraz pomysł wymagający od nas wiele wysiłku i trudu - starania o tytuł "Szkoły z klasą" - myślę jednak, że warto. Pytanie tylko, ilu nauczycieli myśli podobnie :) - no pomijając moich szkolnych towarzyszy. 
I tak oto minął kolejny dzień. Jutro już czwartek, więc tak naprawdę niewiele pozostało do weekendu. Stąd już tak blisko wakacje :)
Ściskam życząc bardzo twórczego podejścia do życia...
P.S. Trzymajcie kciuki za moje nowe, życiowe postanowienia - oby okazało się, że naprawdę zmądrzałam ;)

wtorek, 11 czerwca 2013

Najlepszy przyjaciel – moje źródło na pustyni

Już myślałam, że nie zdążę się z Wami podzielić moimi dzisiejszymi przeżyciami - tak niewiele czasu pozostało do środy. Zajęłam się sprawdzaniem kartkówek. U mnie w sumie w ostatnim czasie przede wszystkim to się robi :) - sprawdza ćwiczenia, kartkówki, sprawdziany - praktycznie nieustannie, bo tak mało czasu pozostało do wystawienia ocen. Ale pociesza mnie myśl, że już lada moment WAKACJE!!!
Nie wiem, czy kiedykolwiek czekałam na nie tak, jak w tym roku. Może jest to spowodowane tym, że tak wiele się u nas dzieje, tyle mamy w głowie wakacyjnych planów (oczywiście łącznie z odpoczynkiem :) że wakacji wyglądam z utęsknieniem.

Dzisiejszy dzień to u mnie totalne szaleństwo. Czuję się dzisiaj niesamowicie pozytywnie, naprawdę dawno się tak nie czułam. Poranek rozpoczęłam kawą w towarzystwie Ani, która mnie odwiedziła o 8 sprawiając mi tym samym wspaniałą niespodziankę. Pogadałyśmy troszkę sobie, nie spiesząc się przy tym do szkoły :) Ale cóż... wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć. Szkolne zajęcia były dosyć absorbujące, ale nie ukrywam, że czas zleciał mi naprawdę w błyskawicznym tempie. Po powrocie do domu spędzałam czas z Faustynką i Weronią, odwiedziłam swoją babcię, wyruszyłam ze swoim szwagrem na wieczorne zakupy i... teraz mam chwileczkę dla siebie i swoich zajęć. Fajnie tak sobie chwilę posiedzieć, popisać do Was, posłuchać muzyki. 
Nie zamierzam też dzisiaj długo siedzieć, bo jutro czeka mnie dłuuuuugi i pracowity dzień - mam nadzieję, że równie udany jak ten dzisiejszy :)
Pozdrawiam Was życząc spokoju i energii potrzebnej do owocnego przeżywania każdej chwili.

P.S. Aniu :) - prezent dla Ciebie ;) 

 

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki

Otóż to! Żeby mieć odwagę do marzeń, musimy mieć także siłę do walki o te marzenia. Wiem doskonale, że czasami łatwo się mówi, trudno się działa, ale wierzcie mi... mamy w sobie wiele siły, czasami chyba nie wiemy, jak wiele...
Dzisiejszy dzień przyniósł ze sobą zarówno nutkę pesymizmu jak i optymizmu. Takie pogmatwanie z poplątaniem ;) Ważne, że kończy się dosyć optymistycznie - "ktoś" swoją postawą sprawił, że na nowo uwierzyłam w ludzi, w ich siłę do walki o szczęście i marzenia :) 
Cały dzień szkolny minął mi na oswajaniu się z myślą, że rozpoczął się kolejny czerwcowy tydzień. W weekend niestety praktycznie nie odpoczęłam, więc poranne wstanie nie należało do najłatwiejszych. Ale w szkole spotkała mnie bardzo miła niespodzianka, bo oto moi uczniowie w sobotę nakręcili pierwszy teledysk do naszego szkolnego filmu o pasji i talencie. Obejrzałam i... jestem pod ogromnym wrażeniem. Mówię Wam, coś niesamowitego. Wspaniałe jest to, że zrobili to zupełnie sami, własnym sposobem, pomysłem. Świadomość, że są tacy uczniowie, którzy mają w sobie ogromny potencjał, kreatywność jest nad wyraz budująca. 
Oczywiście przed nami jeszcze bardzo dużo pracy, ale są pierwsze efekty, więc pracuje się zupełnie inaczej :) Na bieżąco postaram się z Wami dzielić tym, co aktualnie w naszym filmowym świecie a póki co życzę Wam spokojnej, obfitej w marzenia nocy.

niedziela, 9 czerwca 2013

Przyjaciele wierzą w nas nawet wtedy, gdy my sami wątpimy

Dobry wieczór :)

Mam Wam dzisiaj tyle do opowiedzenia, bo tak wiele się u mnie dzieje. Weekend się kończy a ja mogę powiedzieć z pełną świadomością, że był to wspaniały, choć może niełatwy czas. 
Od początku...
Sobota - rozpoczęcie w moim życiu kolejnej, pięknej przygody z działaniem.
Dzień zapowiadał się dosyć ciężko. Pisałam Wam, że zadzwonili do mnie z kursu i kiedy już podjęłam decyzję o wyjeździe, Faustynka dostała w nocy gorączki i mój wyjazd stanął pod wielkim znakiem zapytania. Zrezygnowałam tak naprawdę i poddałam się, co chyba jest zrozumiałe. I tutaj jestem wdzięczna Pawłowi - podniósł mnie na duchu, namówił do tego, bym nie rezygnowała z planów, że to wielka okazja i dar, że jednak udało mi się dostać na ten kurs - a On będzie czuwał i zaopiekuje się Faustynką w ciągu dnia. Zaufałam i udało się. Poradzili sobie doskonale a Faustynce gorączka minęła. 
Można powiedzieć, że to kolejny dowód na to, że to, co piękne i ważne rodzi się w bólu i trudzie. Gdybym zrezygnowała i poddała się - nie doświadczyłabym tego, czego doświadczyłam :)
I tak oto o godz. 6.50 wyruszyłam w kierunku stolicy - UWAGA - swoim samochodem. To był mój pierwszy wyjazd do Warszawy. Oczywiście nie obyło się bez błądzenia i sporej dawki stresu, ale cieszę się, że podołałam i pokonałam swój własny lęk. To było niesamowite i przyznam, że byłam dumna sama z siebie. 
O 9.10 rozpoczyna się moja wspaniała, teatralna przygoda. Kurs odbywał się w Warszawskim Teatrze Baza. Początkowo miałam w sobie wiele obaw i lęków, ale okazało się, że całkiem niepotrzebnie. Wspaniali prowadzący i uczestnicy sprawili, że to był naprawdę udany dzień, wręcz magiczny... Poznawaliśmy ideę teatru w społeczności, integrowaliśmy się poprzez zabawy teatralne, co było dla mnie nowym doświadczeniem. Łamaliśmy swoje bariery, lęki i wstydliwość, aby w zaufaniu móc oddać się chwili. Coś niesamowitego. Przed nami lipcowy wyjazd w tym samym składzie do Supraśla. Tam przez 5 dni będziemy przygotowywać spektakl ze społecznością lokalną. Czekam na te chwile z wielką niecierpliwością.
I niedziela...
Poranek minął nam na przygotowaniach do Festynu Rodzinnego w Kuninie podczas którego prowadziliśmy z Pawłem zajęcia - on zumbę fitness a ja warsztaty scrapbookingu. Było miło i to, co dla mnie najważniejsze - na festynie pojawiły się "moje" wolontariuszki, które dzielnie wspierały całą inicjatywę oddając i poświęcając siebie i swój czas. Kiedy tak popatrzyłam na ich trud (przyjechały do mnie mimo burzy i deszczu) doznałam wielkiej radości, bo udowodniły, że mają serca gotowe do tego, by służyć w każdym miejscu i o każdej porze. Jestem z Was dumna dziewczyny i jeszcze raz - bardzo Wam dziękuję. 
Oto moje dwa owocne i pracowite dni. Przede mną nocna praca, której mam naprawdę bardzo dużo. Cieszę się jednak tym czasem, bo to oznacza, że nadal nie stoję w miejscu :)
Dzięki, że doczytaliście moje weekendowe relacje do końca. Życzę Wam spokojnego wieczoru. Odpoczywajcie, nabierajcie siły na cały tydzień pracy. Ściskam i pozdrawiam.

sobota, 8 czerwca 2013

"Posiadamy w sobie dużo więcej możliwości, niż o tym wiemy"

Nie uwierzycie... 
Pisałam Wam ostatnio o kursie "Teatr ze społecznością" na który bardzo chciałam się zakwalifikować. Znalazłam się na liście rezerwowej, co było dla mnie swego rodzaju porażką - bardzo mi zależało na tym kursie.
Dzisiaj wieczorem zadzwonił telefon :) z informacją, że zwolniło się miejsce. Nie mogę uwierzyć... Znalazłam się w gronie 20 osób z całej Polski, które będą się uczyły, jak animować środowisko lokalne za pomocą teatru. Jestem taka ciekawa tego wszystkiego i taka... pełna obaw - czy to dla mnie, czy dam radę, itp. Ale może właśnie należałoby odnieść się do powyższej myśli dzisiejszego dnia... - posiadamy w sobie wiele możliwości, dużo więcej, niż o tym wiemy... Tą myślą zamierzam jutro żyć i cieszyć się każdą chwilą.

P.S. Obiecałam także podzielić się z Wami wrażeniami po naszym szkolnym święcie rodziny... Było wspaniale. Jestem bardzo dumna z naszych uczniów, którzy dzisiaj dali z siebie wszystko. Role, których nauczyli się w naprawdę ekspresowym tempie, ich improwizacja, kiedy trzeba było "coś" zagrać. Naprawdę SUPER :) 
Może jutro umieszczę jakąś foteczkę a dzisiaj życzę Wam spokojnej nocki...

czwartek, 6 czerwca 2013

,,Odwaga... to nic innego, jak tylko siła pozwalająca pokonać niebezpieczeństwo, lęk, niepowodzenie, niesprawiedliwość i nadal wewnętrznie wierzyć, że życie przy wszystkich swych smutkach jest dobre; że wszystko ma swój sens, nawet jeśli przekracza to nasze rozumienie; i że zawsze jest jakieś jutro."
                                                                                                               Dorothy Thompson


Nie bez powodu piszę dzisiaj o odwadze... Robię to z myślą o sobie i o wszystkich tych, którzy nie wierzą, że ją mają. 
Zastanawiałam się dzisiaj ile człowiek jest w stanie znieść... Jak nisko musi upaść, żeby się podnieść i podjąć walkę o swoje szczęście i o swoje życie. I jak nisko musi upaść drugi człowiek, który to życie niszczy... 
Krótka tak naprawdę refleksja, która wprowadza mnie w nastrój zamyślenia nad tym wszystkim... 
Pamiętajcie... Mamy JEDNO życie, od nas zależy jak je przeżyjemy i czy powiemy z radością 
"... TAK - byłam/em szczęśliwy!!!". 

środa, 5 czerwca 2013

Każdy nowy dzień jest kwiatem, który rozkwita w naszych rękach, tam gdzie się kocha nigdy nie zapada noc

Witajcie!!! :)

W końcu mogę "coś" do Was napisać... Wybaczcie to dwudniowe milczenia, ale było spowodowane tym, że odpoczywałam na dwudniowym szkolnym biwaku. Miejsce urokliwe: dużo zieleni, zero telewizji i internetu (stąd moje milczenie). Najzabawniejsze było to, że nasza trójka - tj. ja, Ania i Paweł - wzięliśmy laptopy z nadzieją, że wieczorkiem będziemy buszować po necie a tu... zero zasięgu :) niezły mieliśmy ubaw.
Naprawdę bardzo miło spędziłam ten czas, trochę odpoczęłam (jeżeli można mówić o odpoczynku, kiedy pilnuje się 50 dzieci). 
A dziś... cóż - trzeba było wrócić do szkolnej rzeczywistości. Przed nami naprawdę bardzo pracowity czas... W piątek w szkole mamy Święto Rodziny. Z Anią odpowiadamy za część artystyczną (albo inaczej...  odpowiadamy za wszystko...). W sumie to się cieszę, bo możemy realizować swoje wizje - wystawiamy współczesnego Kopciuszka. Normalnie scenariusz jest rewelacyjny, myślałam, że dzisiaj na próbie popłaczę się ze śmiechu. Dzieci świetnie sobie radzą z rolami - mam nadzieję, że będzie super!!!
Oczywiście zdam Wam relacje jak tylko będzie po występach :) - trzymajcie kciuki. 
A teraz już wracam do swojej nocnej pracy życząc Wam spokojnej nocki.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

"Dom jest tam, gdzie czeka kochające serce"

Ciekawa myśl, prawda?

Nam się czasami wydaje, że dom jest tam, gdzie go wybudowaliśmy, gdzie mieszkamy, gdzie toczy się nasze codzienne życie. A tu proszę... Okazuje się, że to poważniejsza sprawa ;) dom znajduje się tam, gdzie "Ktoś" na nas czeka, czeka z kochającym sercem. Fajna sprawa...
Macie taki dom? A raczej czekające, kochające serce?

Jak minęła Wam niedziela? 
U mnie... hm... to dopiero się działo :)
Popołudnie spędziłam na Dniu Sąsiada. Z moim mężem i uczniami powadziliśmy tam Olimpiadę Sportów Dziwnych, która cieszyła się dużym zainteresowaniem. Było super!!!
Tak w ogóle to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym, że ludzie potrafią się zjednoczyć, by zrobić coś fajnego i pozytywnego dla wzajemnej integracji.
Wróciliśmy bardzo zmęczeni, ale zadowoleni, że kolejna inicjatywa się udała...

Czym tu jeszcze mogę się z Wami podzielić? Wiem... Dzisiaj zupełnie przez przypadek (chociaż tak naprawdę myślę, że nie ma w naszym życiu przypadków) natknęłam się na bardzo fajną stronkę. Oczywiście... UWAGA - postanowiłam się zaangażować w kolejną edukacyjną przygodę :) zachęcam wszystkich, którzy podobnie jak ja nie potrafią usiedzieć w miejscu :)
Szczegóły odnajdziecie na stronie: http://www.kupindeks.pl/ - dodam tylko, że pomysłodawcy projektu poszukują osób, które podjęłyby się wolontarystycznie pracy z dziećmi jako tutor (o tutoringu Wam już pisałam, więc nie zanudzam :)
Myślę, że to piękny moment, by powiedzieć Wam dobranoc :) Jutro czeka mnie baaardzo męczący dzień...
Tak więc - do jutra :)

niedziela, 2 czerwca 2013

"Drobiazgi sprawiają, że niepostrzeżenie i cicho wchodzi wielkie szczęście"

Witajcie :)
Jakie macie plany na dzisiejszą piękną, prawie słoneczną niedzielę?
Hm... Jeżeli ktoś z Was zamierza się dzisiaj nudzić to w imieniu mieszkańców Gminy Długosiodło zapraszam na spotkanie imprezowe "Jak dobrze mieć sąsiada". 
Miejsce: Chrzczanka Włościańska
Czas: 15.00 :)
Oczywiście jak już dotrzecie na miejsce zapraszamy do stoiska Starego Bosewa - m.n. do udziału w warsztatach artystycznych i Olimpiadzie Sportów Dziwnych. Na zwycięzców czekają nagrody i naprawdę wspaniała zabawa. 
Będzie się działo :):):)

Wokół tego wydarzenia skupia się nasz dzisiejszy dzień. Oczywiście odezwę się wieczorkiem...

sobota, 1 czerwca 2013

"Pozostań dzieckiem, aby cię zawsze mogły kochać twoje dzieci"

Moi drodzy... Z okazji Dnia Dziecka życzę Wam i sobie :) samych słonecznych dni i tego, żebyśmy na zawsze potrafili pozostać dziećmi. 
Czasami wydaje mi się, że tak we mnie mało tego dziecka, że zapomniałam, jak to było nim być. A w powyższym cytacie kryje się przepiękna prawda, której głębia często pozostaje zakryta. My, jako dorośli czasami jesteśmy tacy okrutni... Mam tu na myśli zabieganie, brak czasu, zrozumienia. Dobrze, że przychodzą chwile, kiedy potrafimy się nad tym wszystkim zastanowić.

Dzisiejszy dzień skłania mnie do wielu refleksji. 
Wczesnym (jak na sobotę) rankiem spotkałam się już po raz drugi z moimi wolontariuszami. Spotkanie było bardzo owocne, pełne inspiracji i pomysłów. Bardzo się cieszę z tego, że w kolejnej rzeczy mogę się odnajdywać i realizować. 
Z drugiej strony każde dodatkowe zajęcie trochę mnie przytłacza i zastanawia, czy oby nie za dużo na siebie biorę, czy wszystkiemu jestem w stanie podołać, nie zaniedbując tego, co ważne... I nigdy nie potrafię znaleźć dobrej odpowiedzi, bo z jednej strony czuję nieustanną energię do dawania siebie innym, dzielenia się ty, czym zostałam obdarowana a z drugiej strony myślę o tym, że moim pierwszym i podstawowym powołaniem jest bycie żoną i matką. I tak to wygląda...
No cóż... Może to kolejna "trudna" do pogodzenia rzecz w moim życiu. 
Poza tym to gotuję właśnie zupę pomidorową, więc jeżeli ktoś miałby ochotę, to jak zwykle nasz dom stoi otworem dla przybyszów :)
Oczywiście jeszcze zapewne postaram się dzisiaj odezwać :) Gorąco Was pozdrawiam i do "potem".