sobota, 22 czerwca 2013

"Nie potrafisz żyć bez człowieka, który Cię lubi,
dla którego jesteś wart wielu zachodów, który dzieli z Tobą radość i ból, w sercu którego masz zapewnione trwałe miejsce. Bez człowieka, któremu możesz zaufać; człowieka, który się o Ciebie troszczy, człowieka, u którego jesteś zawsze serdecznie witany".
 Phil Bosmans

Chyba rzeczywiście tak jest, że nie potrafimy bez takiego człowieka przy swoim boku żyć (a jeżeli nawet potrafimy, to nigdy nie będziemy w stanie powiedzieć, że jesteśmy naprawdę szczęśliwi). Człowiek nie jest bezludną wyspą... Jest stworzony po to, by kochać i być kochanym. Aby mógł tak naprawdę się realizować, cieszyć każdą chwilą - powinien mieć u swego boku prawdziwego przyjaciela, tego, który będzie przeżywał z nim wszystkie radości i trudy życia...
Macie kogoś takiego? Ufam, że każdy z nas ma...

Taką oto myślą rozpoczęłam to nocne zdawanie raportu z mojego sobotniego dnia. Od samego rana był bardzo pracowity - no i oczywiście nie obyło się bez niespodzianek. Rano, wyjeżdżając na zajęcia do szkoły złapałam gumę... Istna masakra, bowiem właśnie w dniu dzisiejszym samochody były nam bardzo potrzebne. Niestety, tak to już bywa, że "niespodzianki" mogą próbować zepsuć nam dzień, który miał być wyjątkowo udany... Cóż - chyba nic na to nie poradzimy.
Na zajęcia "Akademii Przyszłości" przyszło niewiele osób, jednak cel zrealizowałam :) Przyniosłam dzieciom naprawdę niesamowitą grę - polecam wszystkim nauczycielom i wychowawcom. Jest to gra "Belfedar" do kupienia w księgarni "Civitas" (http://www.civitas.com.pl). Gra rewelacyjna przede wszystkim dlatego, że służy pomocą w integrowaniu grupy, pokonywaniu uprzedzeń co do ludzi, uczy współpracy i zaangażowania - naprawdę super! Dzieci były zachwycone a jeżeli one, to ja także :)
Prosto z zajęć ruszyłam do centrum Długosiodła na nasze warsztaty otwarte "Czerwiec aktywnych społeczności" - podziel się pasją. Było wspaniale - mój żywioł. Dużo uśmiechniętych dzieci dla których warto się poświęcać siedząc 6 godzin w upale i malując im twarzyczki. Naprawdę dużo się działo - warsztaty, tańce, konkursy... Istne szaleństwo. Przyjechaliśmy padnięci, ale bardzo szczęśliwi. 
Wieczorkiem, po krótkim odpoczynku pojechaliśmy do mojej mamy na imieniny. Najedliśmy się do syta i powróćiliśmy do naszego domku. 
Faustynka już śpi, Weroniczka też usypia. Ja jeszcze dokończyłam projekt, który napisałam z myślą o wolontariuszach. Jutro ostatni dzień na złożenie wniosku :) Teraz już chyba idę spać... Czas w końcu odpocząć :)
Ściskam Was i pozdrawiam życząc spokojnej nocy i bardzo słodkich snów. Dobranoc... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz