Co to był za weekend :) Istne szaleństwo...
I takim sposobem, mam nową pasję - żagle :)
Kilka dni temu pisałam o moich weekendowych planach - stąd kolejna, dłuższa nieobecność na blogu. W piątek po lekcjach z grupką 10 osób wyjechałyśmy z Basią do Mikołajek na żagle. Był to cudowny czas. Wprawdzie pierwszy raz pływałam na jachcie, ale to, co przeżyliśmy ciężko do czegokolwiek porównać. Piątkowy wieczór spędziliśmy na szkoleniu z podstawowych umiejętności żeglarskich - wiązanie lin, nazewnictwo, itp. Oczywiście nocleg był już na jeziorze :) Bujało, falowało - istne szaleństwo (aviomarin się przydał ;) W sobotę wypłynęliśmy w dzicz (tak nazwałam miejsce do którego dopłynęliśmy i zacumowaliśmy jacht). Super teren - tylko drzewa i kompletne bezludzie. Wieczorkiem rozpaliliśmy ognisko i tak sobie siedzieliśmy pół nocy rozmawiając, wspominając i ciesząc się sobą.
Przez te dwa dni udało mi się trochę odetchnąć, oderwać od tego szkolnego zgiełku. Niestety, jak to często podkreślam "wszystko, co dobre - szybko się kończy". Trzeba było zejść na ziemię i powrócić do Bosewa :) Ale mam nadzieję, że to nie koniec naszej żeglarskiej przygody - ufam, że za rok pojedziemy na dłużej.
W szkole dużo pracy - jutro z Anią prowadzimy debatę dotyczącą pracy Samorządu Uczniowskiego w nowym roku szkolnym. Mam nadzieję, że uda nam się trochę rozruszać towarzystwo i naprawdę prężnie będziemy działać.
Tyle z nowinek. A teraz wracam już do pracy - po takiej labie trzeba nadrobić zaległości.
Pozdrawiam Was gorąco oczywiście z wojowniczymi myślami...
To właśnie jest wolność - czuć czego pragnie serce i nie
baczyć na to co pomyślą inni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz