środa, 18 września 2013

No i już z górki do weekendu :)
Witajcie moi drodzy po kolejnej dłuższej przerwie. U nas ogrom zajęć a co za tym idzie - bardzo intensywny czas. Tak intensywny, że ostatnio zarywam każdą noc... Dzisiaj zamierzam jednak jeszcze zrobić kilka rzeczy i położyć się w miarę wcześnie.
Ale od początku - czyli wracam myślami do niedzieli, bo na sobocie skończył się ostatni wpis. Niedziela upłynęła mi pod hasłem "szkolenie". Byłam w Ostrołęce na szkoleniu dotyczącym pracy z uczniem zdolnym - jak pomóc mu rozwinąć skrzydła. Było naprawdę super. Panie prowadzące bardzo dobrze przygotowane i rzeczywiście potrafiły zaciekawić nas tematem - warto było się poświęcić.
Poniedziałek - hasło "rada pedagogiczna" - i tutaj ogromne, pozytywne wrażenia. Jestem szczęśliwa, że nasza szkoła zaczęła tętnić życiem i na nowo uczymy się współpracy i działania. Cudownie :)
Czuję naprawdę pozytywną energię, rozkręcam się w działaniu - na początek wzięłam się za Samorząd Uczniowski (wspominałam wam, że zostałam opiekunem). Bardzo poważnie staram się podejść do sprawy - nie jest to proste przy natłoku zadań, ale jestem pełna nadziei, że dam radę. Już kilka nowych rzeczy udało mi się wprowadzić: m.in. debata z rodzicami, uczniami i nauczycielami na temat funkcjonowania Samorządu w szkole. Wprawdzie jest ona przed nami (najbliższy wtorek), ale mam nadzieję, że będzie to jakiś przełom :) 
Dzisiaj trzy godziny wędrowałam z dziećmi ulicami Długosiodła - w ramach projektu "EduKultura Uliczna" - tworzymy grę terenową. Też super sprawa - jesteśmy na początku drogi, ale w takim składzie uda się stworzyć wszystko :)
Cóż jeszcze?! Jutro ciężki dzień - rano mam z dziećmi oprawę do Mszy Świętej w Kościele, później spotkanie z młodzieżą wyjeżdżającą na żagle a później zebranie z rodzicami. Istna masakra... A no właśnie... Zapomniałam Wam napisać o kolejnym spełnianiu mojego marzenia - w piątek ruszam z grupą 14 osób na Mazury na żagle. Normalnie to jest "coś" niesamowitego. Jakiś czas temu powiedziałam Pawełkowi, że bardzo bym chciała w przyszłym roku wyjechać z dziećmi na obóz żeglarski a już za kilka tygodni dowiaduję się, że właśnie trafia się taka możliwość. Cudownie :) Jedziemy w piątek, wracamy w niedzielę. Trzy dni pływamy dwoma jachtami na których także nocujemy. Mam nadzieję, że będzie to piękny czas (i że uda mi się też trochę odpocząć, poczytać książkę i spędzić czas w miłym towarzystwie). 
I tyle u mnie. Oj, dzieje się... Jeszcze moja płyta - ogromna radość, wielka satysfakcja :)
Mam nadzieję, że nadrobię zaległości co do bloga. Jestem taka ciekawa co u was... Wcale się nie odzywacie moi drodzy blogowicze...



"Tak".
"Miłość".
"Bóg".
Te słowa przychodzą nam najłatwiej i wypełniają olbrzymie przestrzenie pustki.
Jednak istnieje inne słowo, też bardzo krótkie, którego wypowiedzenie sprawia wielu ludziom nie lada kłopot: "Nie".
Ten kto nigdy nie mówi "Nie" sądzi, że jest wspaniałomyślny, szlachetny i dobrze wychowany, bowiem "Nie" ma reputację słowa przeklętego, samolubnego i pospolitego.
Wojownik stara się nie wpaść w tę pułapkę.
Bowiem czasami mówiąc "Tak" innym, można powiedzieć "Nie" samemu sobie.
Dlatego jego usta nigdy nie wypowiadają "Tak", kiedy jego serce mówi "Nie"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz