Nie mogłam się oprzeć napisaniu kilku słów (chociaż obiecałam sobie, że Świąt nie spędzę przed komputerem - z drobnymi wyjątkami oczywiście;)
A to tylko dlatego, że chciałam się z Wami podzielić moim dzisiejszym samopoczuciem i baaaaardzo pozytywnym nastrojem.
Jestem w trakcie czytania niesamowitej książki, którą gorąco polecam (Ken Robinson "Uchwycić Żywioł" O tym, jak znalezienie pasji zmienia wszystko). Książka cudowna, inspirująca do działania, pobudzania w sobie największych pokładów energii - istne cudo!
Tak naprawdę uwielbiam czytać, ale rzadko się zdarza, żeby coś tak pochłaniało mnie do głębi, jak właśnie ta pozycja :) - zresztą, przekonacie się o tym sami, bo jeszcze nie raz w tym miejscu się nią zachwycę (no i oczywiście mam nadzieję, że w końcu "ktoś" po nią sięgnie).
Świąteczny czas, to czas wyjątkowy - mam w końcu chwilę, by na spokojnie odpocząć, pomyśleć i tworzyć :) - o tak, to "coś", co uwielbiam robić. Właśnie dzisiaj mam głowę pełną pomysłów, którymi zamierzam się z Wami systematycznie dzielić.
Pierwszy... już niebawem się urzeczywistni (oczywiście liczę na to :) - produkcja filmowa w mojej szkole. Wraz z bliskimi memu sercu osobami, chcemy nakręcić film "Moja pasja - moje życie" - film o uczniach, którzy odkryli swój "Żywioł" - miejsce, gdzie to, co kochają robić spotyka się z tym, w czym są dobrzy. Chcemy, aby opowiedzieli o tym swoim rodzicom, nauczycielom, kolegom i koleżankom - aby swoją pasją i potencjałem zachęcili innych do odkrywania tego, co mają w sobie najpiękniejszego... aby zarażali pozytywną energią, radością i wszystkim tym, co sprawia, że po prostu są szczęśliwi.
Brzmi nieźle, prawda? Może zadanie nie jest łatwe... ale UWAGA! - patrzymy w górę - tytuł bloga :) "Kto nie dąży do rzeczy niemożliwych, nigdy ich nie osiągnie".
A na koniec jeden z cytatów mojego czytelniczego dzieła:
"Jeżeli nie jesteś przygotowany na to, że możesz popełnić błąd,
nigdy nie zrobisz nic oryginalnego" :)
I tym optymistycznym akcentem kończę :)
A propos szukania "tego czegoś" w życiu...
OdpowiedzUsuń"Dotarło do mnie, że za tą prostacką arytmetyką kryje się głód
przestrzeni w innym, bardziej metaforycznym sensie. Kończąc studia,
widziałem, jak moi znajomi, jeden po drugim z fajnych ludzi zamieniają
się w niewolników. Podążają za obietnicą, że tak wygląda jedyny słuszny
model szczęśliwego życia – mieć tak zwaną dobrą pracę i oddając jej
siebie, znosząc durnego szefa i pozwalając podeptać swoje wartości,
dostąpić w zamian łaski zdolności kredytowej oraz tygodnia urlopu w roku.
Szukałem alternatywnej drogi wobec tych kolein. W następstwie
wyhodowałem w sobie niezbyt odkrywcze przekonanie, że trzeba szybko
zarobić na tyle dużo pieniędzy, żeby nikt nigdy nie mógł mi niczego kazać.
Żebym nie musiał każdego dnia przepychać się przez znojną
rzeczywistość, międląc pod nosem maksymę Wielkiego Elektryka: „Nie
chcem, ale muszem”." - Marcin Prokop
No, moja droga - nic się nie zmieniłaś. Jesteś taka, jaką pamiętam Cię ze studiów: piękna, niebieskooka działaczka, która potrafi wszystkich za sobą pociągnąć ku górze :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością będę śledził tego bloga